czwartek, 12 czerwca 2014

Czy warto żyć w stanie łaski uświęcającej?

Co za pytanie! Oczywiście, że warto! - odpowiedzą ludzie wierzący. Ale właściwie dlaczego warto? Jaka z tego korzyść? - powinien zapytać siebie samego współczesny katolik, tak często zabiegany o sprawy tego świata, że na dbałość o stan ducha "nie starcza czasu"...
Coraz częściej spotykam ludzi (a w pewnych środowiskach jest to właściwie normą), którzy w stanie grzechu ciężkiego przeżywają większość swego życia, a w stanie łaski bywają krótko tylko po spowiedzi, z której też korzystają sporadycznie, "z okazji" - I Komunii dziecka, chrzcin, ślubu, pogrzebu, świąt...
Dla takich osób jest poniższa katecheza, którą właściwie trzeba by wydrukować w formie broszury do przeczytania przed, albo i po takiej "okazjonalnej" spowiedzi:

 PRZECZYTAJ I ZASTANÓW SIĘ – JAKI JEST STAN TWOJEJ DUSZY, CZYLI TWOJEGO ŻYCIA?

Bóg wyświadcza człowiekowi wielką łaskę przebaczając grzechy: czy są one wielkie i ciężkie, czy lekkie i powszednie – każdy grzech jest nieskończoną obrazą Boga i każdy niesie skutki na wieczność. Wygląda jednak na to, że człowiek też potrafi „zrobić łaskę” Panu Bogu, że się zechce z Nim pojednać. Zastanów się i spróbuj postawić sobie diagnozę: dlaczego tak długo żyłeś/-aś bez pojednania z Bogiem? Dlaczego tak rzadko się spowiadasz?
Najczęstsze przyczyny:
1. Zwątpienie w Boga, czasem w Jego dobroć, zwłaszcza, gdy stało się jakieś nieszczęście lub gdy umarł ktoś bliski. Obrażenie się na Boga, bunt.
2. Ciężko przeżyta spowiedź w przeszłości. Kapłan powiedział coś, co dotknęło Cię „do żywego”, wywołało Twoje oburzenie.
3. Brak nawyku spowiadania się. Mogą to być zaniedbania już od dzieciństwa, spowiedź sporadyczna, raz na rok lub rzadziej.
4. Nieotrzymanie rozgrzeszenia. Być może byłeś/-aś kiedyś u spowiedzi, w której kapłan rozpoznał brak żalu i postanowienia poprawy – warunków koniecznych, aby można było udzielić ważnego rozgrzeszenia. To jednorazowe doświadczenie utwierdziło Cię w błędnym mniemaniu, że nigdy już nie otrzymasz rozgrzeszenia.
5. Świadomość, że nie otrzymasz rozgrzeszenia, ponieważ wybrałeś/-aś życie w grzechu, w którym jest Ci dobrze i nie zamierzasz tego zmienić. Bóg ma wtedy „związane ręce” Twoją decyzją trwania w grzechu i nie może Cię rozgrzeszyć, nawet, gdyby ksiądz nie poznawszy się na Twoim braku żalu wypowiedział nad Tobą sakramentalną formułę.
6. Zwykłe lenistwo i zaniedbanie świadczące jednak o tym, że sprawy duchowe traktujesz jako drugorzędne, a może nawet nieistotne, ewentualnie jako dodatek nadający życiu pewnego kolorytu, nic więcej.
7. Zniechęcenie do spowiedzi wywołane powtarzaniem ciągle tych samych grzechów. Może się wtedy pojawić przekonanie (oczywiście błędne), że spowiedź nic nie daje, więc nie ma sensu się (często) spowiadać.
8. Przebywasz stale zagranicą i nie wyobrażasz sobie spowiedzi w „obcym” kościele lub nie po polsku. W takiej sytuacji spróbuj znaleźć najbliższy miejsca Twojego zamieszkania kościół z polskim duszpasterzem (np. tutaj: www.ide.chrystusowcy.pl)

CO CIĘ ZMOTYWOWAŁO DO SPOWIEDZI PO LATACH?
Czasem jest to jakieś trudne doświadczenie, choroba, dramatyczne wydarzenie, śmierć kogoś bliskiego. Czasem człowiek zwyczajnie ma dość życia w grzechu, chce rozpocząć wszystko na nowo i porządkowanie życia zaczyna od uporządkowania relacji z Bogiem. Czasem jest tak, że człowiek zbierał się już od dawna do spowiedzi, ale dopiero karteczka z wymaganym podpisem dla chrzestnego lub świadka ślubu okazała się czynnikiem mobilizującym skutecznie. Jak by nie było, spowiedź po latach czy miesiącach się dokonała i co dalej?

Przez jakiś czas będziesz w stanie łaski uświęcającej. Czyli będąc w jedności z Bogiem, napełniony Duchem Świętym, możesz przyjmować Ciało i Krew Chrystusa w Komunii św. Jednak za jakiś czas utracisz najprawdopodobniej stan łaski i co wtedy? Istnieje możliwość, że nie przystępując do spowiedzi będziesz żyć w stanie grzechu kolejne miesiące, a może i lata. Bo tak przecież było do tej pory i do tego stanu-stylu życia jesteś przyzwyczajony/-a. Czy wobec tego Twoja spowiedź ma sens? Czy w jakiś istotny sposób będzie miała wpływ na Twoje życie. Czy poza chwilowym uczuciem ulgi, lekkości na sercu, skorzystasz coś więcej? To zależy od Ciebie. Spróbuj uświadomić sobie, jak działa spowiedź i co otrzymujesz korzystając z tego sakramentu.

Dobrze odprawiona spowiedź ma podwójny skutek:
1. Otrzymujesz odpuszczenie wszystkich grzechów: ciężkich i lekkich, popełnionych w pełni świadomie i nie do końca świadomie, wyznanych w czasie spowiedzi i tych, które nie zostały wyznane przez zapomnienie (a nie świadome zatajenie!). Gdy serdecznie żałujesz i masz mocne pragnienie niepowtarzania grzechów, Bóg uwalnia Cię także od ich skutków niszczących Twoje życie, zdrowie i relacje z bliźnimi (następuje uzdrowienie). Są jednak grzechy, które domagają się zadośćuczynienia, czyli Ty sam/a musisz naprawić popełnione zło.
2. Otrzymujesz nową łaskę uświęcającą. Co to takiego? To specjalna Boża moc, siła, która uzdalnia do życia w jedności (komunii) z Bogiem. To obecność Ducha Świętego, a więc samego Boga, w Twoim sercu, Twojej duszy. Po raz pierwszy otrzymuje się ją w momencie chrztu. Trwa ona w człowieku, dopóki nie popełni grzechu ciężkiego (świadome i dobrowolne złamanie Bożego przykazania). Jednak także grzechy lekkie niszczą ją, choć nie od razu, stopniowo osłabiając jej działanie i wpływ na życie.

Skutki działania łaski uświęcającej:
- daje siły do walki z pokusami i grzechem;
- pomaga czynić dobro;
- wzmacnia cnoty, np. cierpliwość i wyrozumiałość wobec tzw. trudnych ludzi, z którymi musimy żyć;
- uzdalnia do modlitwy i do przyjmowania sakramentów, przede wszystkim umożliwia przyjmowanie Chrystusa w Komunii św.;
- zapewni zbawienie, jeśli człowiek będzie ją miał w chwili śmierci.

Ze względu na ostatni wymieniony skutek, trzeba strzec stanu łaski jak oka w głowie, dbać o nią, starać się nie tracić jej, a w wypadku utraty (przez grzech ciężki) – jak najszybciej odzyskać przez sakramentalną spowiedź. W każdym Zdrowaś Mario prosimy o nią na godzinę śmierci przez wstawiennictwo Maryi, obiecuje ją Jezus dla odprawiających 9 pierwszych piątków miesiąca, liczne bractwa dobrej śmierci proszą o nią dla zatwardziałych grzeszników. Jeśli nie można sprowadzić kapłana z sakramentami, należy prosić Boga o żal doskonały za grzechy, który przywróci w chwili śmierci stan łaski Bożej. Nasza wieczność zależy więc od stanu naszej duszy, ale warto pamiętać, że zależy od niej także jakość naszego życia tu na ziemi.
 
Żyjąc zaś w stanie grzechu narażamy się na utratę zbawienia (jeśli w takim stanie zaskoczy nas śmierć), ale też będąc w tym stanie łatwiej ulegamy pokusom, popełniamy więcej grzechów, i to coraz poważniejszych, trudniej walczyć ze słabościami ciała i charakteru, trudniej być dobrym i życzliwym dla ludzi, zwłaszcza tych „niełatwych”, szybciej wchodzimy w konflikty, ulegamy stresom, nieczyste sumienie potrafi być jak ciężar dźwigany bez sensu i męczący bardziej niż praca fizyczna. Im dłużej trwasz w stanie grzechu, tym ciężej zmobilizować się do spowiedzi.

A teraz zastanów się i pomyśl: ile czasu w roku jesteś w stanie łaski (przyjmujesz Komunię św.), a ile w stanie grzechu? Jeśli, przykładowo, spowiadasz się dwa razy w roku (na święta) i przyjmujesz Komunię dwa-trzy tygodnie po spowiedzi, a potem już nie, i czekasz ze spowiedzią do następnych świąt, to ok. 10% czasu w roku jesteś w stanie łaski, jedności z Bogiem, a 90% w stanie grzechu. Czy Bóg ma wcelować z zabraniem Cię z tej ziemi (przez śmierć) w ten krótki czas? Czy Bóg może kształtować życie człowieka, mając do dyspozycji tylko te 10%? Czy nie powinno być odwrotnie? Gdy zdarzy mi się grzech, nie powinienem pozwolić, by mijały mi w nim kolejne tygodnie i miesiące, ale jak najszybciej powinienem pojednać się z Bogiem, abym na każdej niedzielnej Mszy św. mógł zjednoczyć się z Jezusem przyjmując Jego Ciało i Krew w Komunii św. To jest norma życia chrześcijanina, a nie kościelne przykazanie, które określa tylko minimum (przynajmniej raz w roku), aby nie odpaść w ogóle od wspólnoty Kościoła!

Proszę więc – zmień swoje myślenie na temat spowiedzi i przyjmowania Komunii św. To nie jest coś „na święta”. To nie jest coś „z okazji”, ani „w nagrodę”. To powinno być pragnienie Twojego serca, jeśli naprawdę kochasz Jezusa. On kocha Cię i pragnie zjednoczyć się z Tobą dając Ci swoje Ciało i Krew, nawet, jeśli Ty tego nie czujesz. On tęskni do chwili, gdy znów się z Nim pojednasz. Spowiadaj się regularnie, co kilka tygodni. A jeśli popełnisz grzech ciężki, nie czekaj na „termin”, idź od razu. Sprawisz tym radość Sercu Jezusa i wprowadzisz światło, miłość i prawdziwe dobro w swoje życie.