poniedziałek, 3 listopada 2014

Krótki reportaż o naszym Bractwie w TVP Szczecin

Zachęcam do obejrzenia kilkuminutowego reportażu o działającym przy sanktuarium Najśw. Serca Pana Jezusa Bractwie św. Michała Archanioła w katolickim programie Arka (TVP Szczecin). Reportaż zrealizowała p. Anna Świtalska, której niniejszym serdecznie dziękujemy.

czwartek, 12 czerwca 2014

Czy warto żyć w stanie łaski uświęcającej?

Co za pytanie! Oczywiście, że warto! - odpowiedzą ludzie wierzący. Ale właściwie dlaczego warto? Jaka z tego korzyść? - powinien zapytać siebie samego współczesny katolik, tak często zabiegany o sprawy tego świata, że na dbałość o stan ducha "nie starcza czasu"...
Coraz częściej spotykam ludzi (a w pewnych środowiskach jest to właściwie normą), którzy w stanie grzechu ciężkiego przeżywają większość swego życia, a w stanie łaski bywają krótko tylko po spowiedzi, z której też korzystają sporadycznie, "z okazji" - I Komunii dziecka, chrzcin, ślubu, pogrzebu, świąt...
Dla takich osób jest poniższa katecheza, którą właściwie trzeba by wydrukować w formie broszury do przeczytania przed, albo i po takiej "okazjonalnej" spowiedzi:

 PRZECZYTAJ I ZASTANÓW SIĘ – JAKI JEST STAN TWOJEJ DUSZY, CZYLI TWOJEGO ŻYCIA?

Bóg wyświadcza człowiekowi wielką łaskę przebaczając grzechy: czy są one wielkie i ciężkie, czy lekkie i powszednie – każdy grzech jest nieskończoną obrazą Boga i każdy niesie skutki na wieczność. Wygląda jednak na to, że człowiek też potrafi „zrobić łaskę” Panu Bogu, że się zechce z Nim pojednać. Zastanów się i spróbuj postawić sobie diagnozę: dlaczego tak długo żyłeś/-aś bez pojednania z Bogiem? Dlaczego tak rzadko się spowiadasz?
Najczęstsze przyczyny:
1. Zwątpienie w Boga, czasem w Jego dobroć, zwłaszcza, gdy stało się jakieś nieszczęście lub gdy umarł ktoś bliski. Obrażenie się na Boga, bunt.
2. Ciężko przeżyta spowiedź w przeszłości. Kapłan powiedział coś, co dotknęło Cię „do żywego”, wywołało Twoje oburzenie.
3. Brak nawyku spowiadania się. Mogą to być zaniedbania już od dzieciństwa, spowiedź sporadyczna, raz na rok lub rzadziej.
4. Nieotrzymanie rozgrzeszenia. Być może byłeś/-aś kiedyś u spowiedzi, w której kapłan rozpoznał brak żalu i postanowienia poprawy – warunków koniecznych, aby można było udzielić ważnego rozgrzeszenia. To jednorazowe doświadczenie utwierdziło Cię w błędnym mniemaniu, że nigdy już nie otrzymasz rozgrzeszenia.
5. Świadomość, że nie otrzymasz rozgrzeszenia, ponieważ wybrałeś/-aś życie w grzechu, w którym jest Ci dobrze i nie zamierzasz tego zmienić. Bóg ma wtedy „związane ręce” Twoją decyzją trwania w grzechu i nie może Cię rozgrzeszyć, nawet, gdyby ksiądz nie poznawszy się na Twoim braku żalu wypowiedział nad Tobą sakramentalną formułę.
6. Zwykłe lenistwo i zaniedbanie świadczące jednak o tym, że sprawy duchowe traktujesz jako drugorzędne, a może nawet nieistotne, ewentualnie jako dodatek nadający życiu pewnego kolorytu, nic więcej.
7. Zniechęcenie do spowiedzi wywołane powtarzaniem ciągle tych samych grzechów. Może się wtedy pojawić przekonanie (oczywiście błędne), że spowiedź nic nie daje, więc nie ma sensu się (często) spowiadać.
8. Przebywasz stale zagranicą i nie wyobrażasz sobie spowiedzi w „obcym” kościele lub nie po polsku. W takiej sytuacji spróbuj znaleźć najbliższy miejsca Twojego zamieszkania kościół z polskim duszpasterzem (np. tutaj: www.ide.chrystusowcy.pl)

CO CIĘ ZMOTYWOWAŁO DO SPOWIEDZI PO LATACH?
Czasem jest to jakieś trudne doświadczenie, choroba, dramatyczne wydarzenie, śmierć kogoś bliskiego. Czasem człowiek zwyczajnie ma dość życia w grzechu, chce rozpocząć wszystko na nowo i porządkowanie życia zaczyna od uporządkowania relacji z Bogiem. Czasem jest tak, że człowiek zbierał się już od dawna do spowiedzi, ale dopiero karteczka z wymaganym podpisem dla chrzestnego lub świadka ślubu okazała się czynnikiem mobilizującym skutecznie. Jak by nie było, spowiedź po latach czy miesiącach się dokonała i co dalej?

Przez jakiś czas będziesz w stanie łaski uświęcającej. Czyli będąc w jedności z Bogiem, napełniony Duchem Świętym, możesz przyjmować Ciało i Krew Chrystusa w Komunii św. Jednak za jakiś czas utracisz najprawdopodobniej stan łaski i co wtedy? Istnieje możliwość, że nie przystępując do spowiedzi będziesz żyć w stanie grzechu kolejne miesiące, a może i lata. Bo tak przecież było do tej pory i do tego stanu-stylu życia jesteś przyzwyczajony/-a. Czy wobec tego Twoja spowiedź ma sens? Czy w jakiś istotny sposób będzie miała wpływ na Twoje życie. Czy poza chwilowym uczuciem ulgi, lekkości na sercu, skorzystasz coś więcej? To zależy od Ciebie. Spróbuj uświadomić sobie, jak działa spowiedź i co otrzymujesz korzystając z tego sakramentu.

Dobrze odprawiona spowiedź ma podwójny skutek:
1. Otrzymujesz odpuszczenie wszystkich grzechów: ciężkich i lekkich, popełnionych w pełni świadomie i nie do końca świadomie, wyznanych w czasie spowiedzi i tych, które nie zostały wyznane przez zapomnienie (a nie świadome zatajenie!). Gdy serdecznie żałujesz i masz mocne pragnienie niepowtarzania grzechów, Bóg uwalnia Cię także od ich skutków niszczących Twoje życie, zdrowie i relacje z bliźnimi (następuje uzdrowienie). Są jednak grzechy, które domagają się zadośćuczynienia, czyli Ty sam/a musisz naprawić popełnione zło.
2. Otrzymujesz nową łaskę uświęcającą. Co to takiego? To specjalna Boża moc, siła, która uzdalnia do życia w jedności (komunii) z Bogiem. To obecność Ducha Świętego, a więc samego Boga, w Twoim sercu, Twojej duszy. Po raz pierwszy otrzymuje się ją w momencie chrztu. Trwa ona w człowieku, dopóki nie popełni grzechu ciężkiego (świadome i dobrowolne złamanie Bożego przykazania). Jednak także grzechy lekkie niszczą ją, choć nie od razu, stopniowo osłabiając jej działanie i wpływ na życie.

Skutki działania łaski uświęcającej:
- daje siły do walki z pokusami i grzechem;
- pomaga czynić dobro;
- wzmacnia cnoty, np. cierpliwość i wyrozumiałość wobec tzw. trudnych ludzi, z którymi musimy żyć;
- uzdalnia do modlitwy i do przyjmowania sakramentów, przede wszystkim umożliwia przyjmowanie Chrystusa w Komunii św.;
- zapewni zbawienie, jeśli człowiek będzie ją miał w chwili śmierci.

Ze względu na ostatni wymieniony skutek, trzeba strzec stanu łaski jak oka w głowie, dbać o nią, starać się nie tracić jej, a w wypadku utraty (przez grzech ciężki) – jak najszybciej odzyskać przez sakramentalną spowiedź. W każdym Zdrowaś Mario prosimy o nią na godzinę śmierci przez wstawiennictwo Maryi, obiecuje ją Jezus dla odprawiających 9 pierwszych piątków miesiąca, liczne bractwa dobrej śmierci proszą o nią dla zatwardziałych grzeszników. Jeśli nie można sprowadzić kapłana z sakramentami, należy prosić Boga o żal doskonały za grzechy, który przywróci w chwili śmierci stan łaski Bożej. Nasza wieczność zależy więc od stanu naszej duszy, ale warto pamiętać, że zależy od niej także jakość naszego życia tu na ziemi.
 
Żyjąc zaś w stanie grzechu narażamy się na utratę zbawienia (jeśli w takim stanie zaskoczy nas śmierć), ale też będąc w tym stanie łatwiej ulegamy pokusom, popełniamy więcej grzechów, i to coraz poważniejszych, trudniej walczyć ze słabościami ciała i charakteru, trudniej być dobrym i życzliwym dla ludzi, zwłaszcza tych „niełatwych”, szybciej wchodzimy w konflikty, ulegamy stresom, nieczyste sumienie potrafi być jak ciężar dźwigany bez sensu i męczący bardziej niż praca fizyczna. Im dłużej trwasz w stanie grzechu, tym ciężej zmobilizować się do spowiedzi.

A teraz zastanów się i pomyśl: ile czasu w roku jesteś w stanie łaski (przyjmujesz Komunię św.), a ile w stanie grzechu? Jeśli, przykładowo, spowiadasz się dwa razy w roku (na święta) i przyjmujesz Komunię dwa-trzy tygodnie po spowiedzi, a potem już nie, i czekasz ze spowiedzią do następnych świąt, to ok. 10% czasu w roku jesteś w stanie łaski, jedności z Bogiem, a 90% w stanie grzechu. Czy Bóg ma wcelować z zabraniem Cię z tej ziemi (przez śmierć) w ten krótki czas? Czy Bóg może kształtować życie człowieka, mając do dyspozycji tylko te 10%? Czy nie powinno być odwrotnie? Gdy zdarzy mi się grzech, nie powinienem pozwolić, by mijały mi w nim kolejne tygodnie i miesiące, ale jak najszybciej powinienem pojednać się z Bogiem, abym na każdej niedzielnej Mszy św. mógł zjednoczyć się z Jezusem przyjmując Jego Ciało i Krew w Komunii św. To jest norma życia chrześcijanina, a nie kościelne przykazanie, które określa tylko minimum (przynajmniej raz w roku), aby nie odpaść w ogóle od wspólnoty Kościoła!

Proszę więc – zmień swoje myślenie na temat spowiedzi i przyjmowania Komunii św. To nie jest coś „na święta”. To nie jest coś „z okazji”, ani „w nagrodę”. To powinno być pragnienie Twojego serca, jeśli naprawdę kochasz Jezusa. On kocha Cię i pragnie zjednoczyć się z Tobą dając Ci swoje Ciało i Krew, nawet, jeśli Ty tego nie czujesz. On tęskni do chwili, gdy znów się z Nim pojednasz. Spowiadaj się regularnie, co kilka tygodni. A jeśli popełnisz grzech ciężki, nie czekaj na „termin”, idź od razu. Sprawisz tym radość Sercu Jezusa i wprowadzisz światło, miłość i prawdziwe dobro w swoje życie.
 

niedziela, 30 czerwca 2013

Przygotowanie duchowe do pogrzebu



Po śmierci kogoś bliskiego nasze serca wypełnia przede wszystkim smutek i ból rozstania, świadomość, że nic już nie będzie tak jak dawniej, ponieważ nie będziemy już tu na ziemi dzielili chwil radości i łez z osobą, która właśnie odeszła. Czasami towarzyszy nam też złość na Pana Boga, że zabrał osobę, która jeszcze przecież mogła żyć, a była dobra i kochana. Niektórzy doświadczają szoku, trwają w stuporze - dziwnym duchowymi i uczuciowym odrętwieniu. Prawie zawsze trudno się z tym pogodzić…
I człowiek w tym stanie ducha musi zmierzyć się z mnóstwem spraw, które trzeba załatwić w związku z organizacją pogrzebu: zawiadomienie rodziny i znajomych, formalności urzędowe, formalności w zakładzie pogrzebowym, zgłoszenie pogrzebu na parafii, organizacja ewentualnego noclegu dla przyjezdnych, posiłku po ceremonii, zasiłku ZUS etc. Niektórzy mówią, że dzięki temu łatwiej znieść ten cios, bo człowiek zajęty wyżej wymienionymi sprawami „nie myśli”, mniej dramatycznie przeżywa. Trzeba być ostrożnym, by nie potraktować w ten sam sposób ceremonii pogrzebowej. Rolą obrzędów religijnych nie jest być emocjonalnym znieczulaczem. Natomiast można pięknie i godnie pożegnać zmarłego, którego nieśmiertelna dusza w momencie śmierci ostatecznie oddzieliła się od przemijalnego ciała, i duszę tę w akcie głębokiej wiary niejako przynieść, oddać i ofiarować samemu Panu Bogu. Powinny to uczynić przede wszystkim osoby najbliższe, których łączyły ze zmarłym najsilniejsze duchowe więzi. Jak to uczynić?
Przede wszystkim modlić się. Modlitwa powinna towarzyszyć odchodzącym z tej ziemi, gdy konają, ale nie powinna ustać po ich śmierci. Ważne jest, aby – jeśli nie uczyniliśmy tego wcześniej – wypowiedzieć w modlitwie słowa przebaczenia wobec zmarłego, jeśli czuło się do niego jakiś żal. Można także poprosić o wybaczenie, jeżeli to my byliśmy winni. Nie bójmy się wypowiedzieć ich na głos – zmarły, a właściwie jego dusza, na pewno nas usłyszy!
Warto zaproponować wspólną, rodzinną modlitwę przy zapalonej świecy, najlepiej gromnicy. Może to być Różaniec, litania do Serca Pana Jezusa, do Matki Bożej, do św. Józefa – patrona dobrej śmierci, do Wszystkich Świętych. Można odczytać fragmenty Pisma Świętego mówiące o powołaniu człowieka do wiecznego życia z Bogiem w niebie, o miłosierdziu Bożym, o Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu Jezusa. W wielu regionach naszego kraju organizuje się czuwanie modlitewne przy zmarłym zaraz po jego śmierci lub w jego domu w wieczór poprzedzający dzień pogrzebu. Przychodzą na nie oprócz rodziny także znajomi, przyjaciele i sąsiedzi.
Najistotniejszym elementem duchowego przygotowania do pogrzebu niech będzie dobrze przeżyta spowiedź święta, na której wyznajemy grzechy popełnione nie tylko wobec Pana Boga, ale i wobec bliźnich, a w tej sytuacji powinniśmy rozliczyć się szczególnie z grzechów popełnionych wobec zmarłego.
Prosząc Boga o przebaczenie, prosimy także tego, którego dusza już jest w Jego rękach. I także nie miejmy wątpliwości, że otrzymujemy od niego przebaczenie, skoro w spowiedzi otrzymujemy je od Przedwiecznego. Pojednani z Bogiem złóżmy Mu ofiarę Ciała i Krwi Chrystusa w intencji zmarłego, przyjmując Je w Komunii św. podczas Mszy św. pogrzebowej. Jest to największy dar, jakim możemy obdarzyć naszych zmarłych i najskuteczniejszy środek wyproszenia dla nich zbawienia i skrócenia mąk czyśćcowych. Podczas obrzędów na cmentarzu i przy grobie starajmy się nie rozpraszać atmosfery modlitwy i wsłuchując się w teksty rytu pogrzebu nie zwracajmy uwagi na drugorzędne szczegóły.
Nawiedzając grób pamiętajmy, że bez naszej osobistej modlitwy, która jest skuteczną pomocą dla zmarłych pokutujących w czyśćcu, składane kwiaty i zapalane znicze są tylko pustym gestem, nic nie znaczącą ozdobą. Dbajmy o to, żeby towarzyszyły im duchowe akty miłości – modlitwa, uczynki miłosierdzia, ofiara Mszy św. i Komunia św. w ich intencji.

Katolicki pogrzeb - jak go zorganizować?

Pogrzeb wierzącego chrześcijanina jest nie tylko obrzędem religijnym, w którym oddajemy cześć zmarłemu, żegnamy się z nim i odprowadzamy jego ciało do grobu – miejsca pamięci, które będziemy odwiedzać w ciągu najbliższych tygodni, miesięcy, lat…  Pogrzeb chrześcijanina jest przede wszystkim wielką modlitwą wdzięczności Bogu za dar osoby, którą kochaliśmy i szanowaliśmy, i od której doświadczaliśmy wielorakiego dobra. Jest także wyznaniem naszej wiary w nieśmiertelność ludzkiej duszy, która po śmierci człowieka staje przed Bogiem na sądzie i dlatego my, pozostający na ziemi, chcemy towarzyszyć naszym bliskim, którzy przechodzą z tej ziemi do wieczności. Towarzyszyć przez modlitwę o miłosierdzie Boże dla nich, przez Ofiarę Mszy św. o zbawienie ich dusz oraz skrócenie i uczynienie lżejszą pokuty czyśćcowej.
Przygotowanie obrzędów pogrzebu dokonuje się na plebanii, w biurze parafialnym, zaraz po dokonaniu pierwszych formalności w zakładzie pogrzebowym, w którym ustala się dzień i godzinę pochówku. Można przyjść dosłownie o każdej porze dnia, także poza oficjalnymi godzinami pracy biura parafialnego. Koniecznie należy mieć ze sobą odpis aktu zgonu z Urzędu Stanu Cywilnego.
Ostrzegamy przed nieuczciwymi praktykami niektórych zakładów pogrzebowych, które wykorzystując sytuację duchowego bólu rodziny proponują „swojego” księdza jako celebransa pogrzebu i załatwienie „kościelnych formalności” bez potrzeby udania się do parafii. Nie ma w Kościele rzymskokatolickim takiej praktyki „dyżurnego” księdza współpracującego z jakimkolwiek zakładem pogrzebowym. Wszystkie sprawy dotyczące ceremonii religijnej omawia się z księdzem w parafii, do której należał zmarły.
Pogrzeb składa się z trzech części: Mszy św. (najlepiej sprawowanej w obecności ciała zmarłego), obrzędów ostatniego pożegnania oraz złożenia w grobie trumny z ciałem lub oddania jej do spopielenia i pochówku prochów.
Należy podkreślić, że Msza św. nie jest dodatkiem do pogrzebu, ale jest pierwszą i najważniejszą jego częścią. To tutaj składamy Bogu Ofiarę Ciała i Krwi Chrystusa, aby Jej mocą zmarły został usprawiedliwiony i oczyszczony z wszelkich win i słabości, aby bez przeszkód mógł osiągnąć niebo. Wielkie znaczenie ma tu obecność bliskich, których moralnym obowiązkiem jest nie tylko uczestnictwo w niej i modlitwa, ale także przyjęcie Komunii św. w intencji zmarłego, poprzedzone pojednaniem się z Bogiem w sakramencie pokuty. Z natury rzeczy msza taka powinna być celebrowana w dniu pogrzebu przed obrzędami na cmentarzu.
Piękną i wartą podtrzymania tradycją jest celebrowanie Mszy św. pogrzebowej w obecności trumny z ciałem zmarłego (większość zakładów pogrzebowych nie stwarza w związku z tym żadnych problemów). Wtedy obrzędy ostatniego pożegnania celebruje się w kościele na zakończenie Mszy św., poczym wszyscy udają się bezpośrednio na cmentarz, na miejsce pochówku, z pominięciem kaplicy cmentarnej. W przypadku Mszy św. pogrzebowej sprawowanej bez obecności ciała zmarłego obrzędy ostatniego pożegnania celebrowane są w kaplicy cmentarnej o godzinie wyznaczonej przez zakład pogrzebowy.
Jeżeli ciało osoby zmarłej ma być spopielone, bardzo prosimy, aby zadbać (zgłosić w zakładzie pogrzebowym), że obrzędy ostatniego pożegnania w obecności rodziny i księdza mają się odbyć jeszcze przed spopieleniem w kaplicy cmentarnej, a nie w tzw. Sali rozpoznań. To są właściwe, uroczyste obrzędy pożegnania zmarłego w jego ciele, chwila rozstania z nim, zanim oddamy je nie ziemi, ale płomieniom. W takim wypadku krótki obrzęd pochówku prochów odbywa się po kilku godzinach lub następnego dnia. Może w nim wówczas uczestniczyć tylko najbliższa rodzina, i może rozpocząć się w kaplicy cmentarnej, albo od razu przy grobie.

sobota, 25 maja 2013

Nawiedzenie sanktuarium NSPJ w Szczecinie przez peregrynującą figurę św. Michała Arch. z groty objawień na Gargano

W piątek 24 maja br. Szczecin nawiedziła peregrynująca po świecie kopia figury św. Michała Archanioła z groty objawień na Gargano (Włochy, najstarsze sanktuarium ku czci Księcia Wojsk Anielskich). Miejscem, gdzie się zatrzymała ściągając tłumy wiernych, było sanktuarium Najśw. Serca Pana Jezusa, w którym posługę sprawują księża i bracia chrystusowcy. Figura przybyła na zaproszenie Bractwa św. Michała Archanioła, założonego, aby promować ideę modlitwy o dobrą i szczęśliwą śmierć oraz przypominać wierzącym potrzebę przygotowania siebie i swoich bliskich do odejścia z tego świata przez pojednanie się z Bogiem i przyjęcie sakramentów świętych. Zainteresowanie i liczba wiernych biorących udział w Mszach św. i nabożeństwach o uzdrowienie duchowe i wyzwolenie od zła przerosła oczekiwania organizatorów, a nawet księży michalitów - kustoszów peregrynującej figury. Ponad osiem tys. wiernych w ciągu dwóch dni nawiedziło nasze sanktuarium, aby usłyszeć historię objawień z V wieku, pogłębić wiedzę o walce duchowej, w której wspomaga nas anielski Patron, i aby powierzać swoje sprawy Bogu przez przyczynę Księcia Archaniołów. Ok. 1200 przyjęło szkaplerz św. Michała Arch. zobowiązując się do codziennej modlitwy tzw. egzorcyzmem prostym ułożonym przez papieża Leona XIII. Nieoczekiwanie wizyta, która miała się zakończyć w niedzielę 26 maja wieczorem, przedłużyła się do południowej Mszy św. we wtorek. Bogu niech będą dzięki za ten czas nawiedzenia i łaski. Umocnieni duchowo jeszcze gorliwiej będziemy wypraszać miłosierdzie Boże dla tych, którym grozi odejście z tego świata w grzechu, bez pojednania z Bogiem i bliźnimi. Zapraszamy na nasze Msze św. wszystkich, którzy przyjęli szkaplerz św. Michała Archanioła, bądźmy razem 24 czerwca o 18:30 w sanktuarium NSPJ w Szczecinie.

czwartek, 20 grudnia 2012

Magia świąt



Jako żywo przypomina mi się Rok 1984 Orwella, gdzie za pomocą nowomowy eliminowano z języka wyrazy nazywające zjawiska, które były niewygodne dla władzy. Innym jej zabiegiem była tzw. neosemantyzacja, czyli nadawanie słowom nowego znaczenia. Życzenia „Magicznych świąt” to klasyczny przykład wypranej z chrześcijańskiej tradycji nowomowy. O ile nie dziwi mnie już polityczna poprawność usunięcia nazwy „Boże Narodzenie”, to zaskakuje mnie zastąpienie dotychczasowego przymiotnika wesołych na magicznych co należy chyba odczytywać jako kolejną promocję okultyzmu. Czy w tę noc mamy wywoływać duchy, zaklinać, rzucać uroki, wróżyć?  Może chodzi o „święto” Halloween?
Coraz więcej osób ze świata mediów wyznaje publicznie, że nie lubią świąt, że zrywają ze świąteczną tradycją. Trudno im się dziwić, ponieważ - jak napisał Tomasz Terlikowski - „Święta bombki i choinki” rzeczywiście są bez sensu. Święta Bożego Narodzenia mają sens tylko z Bogiem. Ich istotą jest Pasterka, Eucharystia oraz wigilijny i świąteczny stół, którego wspólne celebrowanie jest przecież domową liturgią. Ale do ich obchodzenia trzeba rzeczywiście być chrześcijaninem i wierzyć, że w te grudniowe dni rzeczywiście dzieje się coś fundamentalnie ważnego. 


Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia przeżytych z najbliższymi w zdrowiu i w duchowej radości z wiary w Odkupiciela wszystkich ludzi życzy czytelnikom bloga x. Krzysztof Jeruzalski TChr