poniedziałek, 7 listopada 2011

Czy śmierć może być dobra?

Na pytanie, jak rozumiecie sformułowanie „dobra śmierć” młodzież jednej z klas szkoły średniej, w której uczę, odpowiadała: szybka, bezbolesna, po długim i spełnionym życiu… Czy wobec tego śmierć umiera-jącego na raka młodego, dwudziestokilkuletniego człowieka jest zła? W pierwszym ludzkim odruchu taka się wydaje, bo jest trudna do zaakceptowania z punktu widzenia naszych wyobrażeń o normalnym porządku i przebiegu życia – niczym następujące po sobie pory roku, dzieciństwo przechodzi w młodość, ta w wiek dojrzały, jesień życia kończy się, gdy człowiek syty lat zasypia na zawsze w otoczeniu dzieci i wnuków – tak przecież wyobrażamy sobie szczęśliwą śmierć. Dlatego najczęściej nie ma w nas zgody, gdy ten naturalny porządek rzeczy zostaje zburzony, trudno pogodzić się ze śmiercią nagłą, w wypadku, w cierpieniu nieuleczalnej choroby, śmiercią dziecka, czy po prostu kogoś „zbyt młodego by umrzeć”. Nawet w znanej suplikacji „Święty Boże” śpiewamy: od nagłej a niespodziewanej śmierci wybaw nas, Panie. Tak wygląda to z naszej, ziemskiej perspektywy.

Spróbujmy teraz, jako ludzie wierzący, spojrzeć na śmierć oczami samego Pana Boga. Dla Niego, który tchnął w nas życie, z którym często przez zło i grzech nie obchodzimy się najlepiej, śmierć jest zaproszeniem, wezwaniem stęsknionego Ojca, aby Jego ukochane dziecko zostawiło już wszystko i rzuciło się bez reszty w Jego ramiona, gdzie będzie mu przecież najlepiej. Porównanie może infantylne i banalne, ale nie da się przecież opisać wielkości i rodzaju szczęścia jakiego doświadcza dusza oglądająca Boga twarzą w twarz: „…ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują…” (1Kor 2,9). Czyli: nawet nie potraficie sobie wyobrazić, jakie będzie to szczęście w Niebie. Właśnie przez tę trudność nie za bardzo tęsknimy za Niebem, a skoro tak – trzymamy się kurczowo jedynego szczęścia, jakie znamy, czyli tego ziemskiego. Śmierć zaś jest jego definitywnym końcem, dlatego nas przeraża.

Co można zrobić, aby pokonać ten lęk? Potrzeba zaufania słowom Jezusa, życia pełnego wiary, zaangażowanego w sprawy Boże, no i czuwania, by w stanie łaski, pojednanym z Bogiem być gotowym w każdej chwili opuścić ten świat, nawet gdy nastąpi to w sposób nagły. A na to stać każdego z nas. I to jest właśnie dobra śmierć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz